let's begin at the end of comfort zone

    Cześć! Wsytd się przyznać, ale na bloggerze jestem od 6 lipca 2011 roku. To ponad 9 lat! Od kilku lat nic nie publikowałam. Wiele się w moim życiu pozmieniało. Nie jestem już tą samą, nieśmiałą dziewczyną, którą część z Was miała okazję poznać za sprawą mojego starego bloga. Wydaje mi się, że w końcu wyleczyłam się z depresji, braku wiary w swoje umiejętności, ogromnych kompleksów czy toksycznych znajomości. Z uglą mogę przyznać, że najgorsze mam za sobą :) 

    Nie wiem co dokładnie sprawiło, że akurat dzisiaj postanowiłam w końcu wrócić do czegoś, co dawało mi tak ogromną satysfakcję, przyjemność, co tak naprawdę było jedną z moich największych pasji! Ile razy próbowałam coś napisać w swoim pamiętniku czy nawet tutaj, to nie zliczę. Nie mam nic konkretnego do zaoferowania, po prostu potrzebuje dać upust emocjom, a jednak pisanie, z tego co pamiętam, sprawiało mi ogromną ulgę. Celowo zaczęłam nowego bloga, by odciąć się od starej, toksycznej przeszlości. Oczywiście pogodziłam się z nią, niczego nie żałuje, bo w końcu czegoś mnie nauczyła. Jednak uważam, że jeśli chcę stworzyć coś wartościowego, coś co ma dać mi czy innym ukojenie, chcę żeby powstało na stabilnych fundamentach. A nie chwiejnych, tak jak kilka lat mojej młodzieńczości :)

    Planu na bloga nie mam. Dalej chciałabym traktować go jako swój pamiętnik i pozostać w pewnym stopniu anonimowa. Liczę, że pojawią sie tutaj posty o charakterze kulinarnym (mój facet jest w tym wyjątkowo dobry :)), coś od serca, generalnie chcę opowiadać o swoim życiu, bez upiększania, na surowo takie jakie jest naprawdę. Wiem, że dzisiaj już nikt nie czyta blogów, ale czuje, że rozpoczynam piękną przygodę!

     Ściskam, Wasza K.


Komentarze